Będziemy przekonywać naszych koalicjantów z Porozumienia, wicepremiera Jarosława Gowina, że warto poprzeć likwidację limitu 30-krotności przy składkach ZUS - zapowiedział w czwartek wicepremier Jacek Sasin. Według niego, Sejm może zająć się projektem w przyszłym tygodniu.
Dziś trafił do Sejmu projekt PiS zakładający likwidację od 2020 r. górnego limitu przychodu, do którego płaci się składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe - tzw. 30-krotności ZUS. Według autorów projektu, ma to przynieść dodatkowe 7,1 mld zł.
Przeciwnikiem likwidacji tego limitu jest wicepremier Gowin. Jego zdaniem likwidacja 30-krotności oznaczałaby realne podniesienie podatków dla wolnych zawodów i dla najwyżej wykwalifikowanych specjalistów, co z kolei skutkowałoby emigracją takich osób. Pod koniec października Gowin poinformował, że w jego ocenie „ustalenia polityczne są jednoznaczne: 30-krotność składek na ZUS zostanie utrzymana". Miało się to jednak wiązać z koniecznością wprowadzenia zmian do budżetu na 2020 r.
Sasin zapytany został dziś w TVN24, z kim PiS chce przegłosować w Sejmie likwidację limitu 30-krotności, gdy wicepremier Gowin i jego ugrupowanie, które wchodzi w skład Zjednoczonej Prawicy, jest przeciw.
- Chcemy przegłosować tę ustawę wspólnie z naszymi koalicjantami ze Zjednoczonej Prawicy i będziemy o tym rozmawiać, będziemy również przekonywać naszych koalicjantów z Porozumienia, pana premiera Gowina, że warto te rozwiązanie poprzeć, bo koniec końców to będzie rozwiązanie dobre - powiedział.
Na uwagę, że zarząd Porozumienia zobowiązał parlamentarzystów tego ugrupowania do głosowania przeciwko takim rozwiązaniom, Sasin odpowiedział, że wierzy w to, że dopóki ustawa nie jest głosowana, to wszystko jest możliwe i przekonanie koalicjantów też jest możliwe. - Nie dziwi mnie to, że są tutaj różnice między nami. Gdybyśmy się we wszystkim zgadzali, to byśmy byli w jednej partii - powiedział.
Przypomniał, że rząd przyjął projekt budżetu na przyszły rok, w którym zostały zapisane wpływy ze zniesienia limitu 30-krotności. - Na pewno nikt z naszych koalicjantów czy jakichkolwiek polityków Zjednoczonej Prawicy nie może być tutaj zaskoczony - stwierdził.
Dodał, że rozmowy z koalicjantami ws. poparcia projektu PiS będą się toczyć aż do momentu jego głosowania. - Myślę, że będzie to w przyszłym tygodniu - zaznaczył Sasin. Zapowiedział też, że PiS będzie przekonywał również kluby opozycyjne do poparcia likwidacji limitu 30-krotności.
W rozmowie przypomniano też słowa rzecznika prezydenta Błażeja Spychalskiego, który mówił w październiku PAP, że Andrzej Duda jest bardzo nieprzychylny likwidacji 30-krotności składek na ZUS i ma nadzieję, że rozwiązanie takie nie trafi na jego biurko.
Sasin zapytany w tym kontekście, czy nie odbiera tego jako zapowiedzi weta, odpowiedział, że trudno mu się za prezydenta wypowiadać, bo nie wie jak on postąpi, kiedy uchwalona zmiana trafi na jego biurko. - To jest prerogatywa pana prezydenta. My będziemy przekonywać, jeśli ten projekt zostanie przyjęty przez parlament, żeby pan prezydent go zaakceptował - powiedział.
Na pytanie, gdzie rząd znajdzie pieniądze w budżecie, kiedy to rozwiązanie nie zostanie uchwalone, odpowiedział, że wtedy rząd będzie analizował budżet po stronie dochodowej i wydatkowej. - W najgorszym wypadku w tym budżecie pojawi się deficyt - powiedział.
Zdaniem Sasina, propozycja PiS nie jest uderzeniem w lepiej zarabiających. - Nie mówimy o żadnym uderzeniu, tylko o likwidacji pewnej dziwnej konstrukcji, w której ci, którzy lepiej zarabiają płacą mniejsze de facto podatki, mniejsze obciążenia ponoszą na rzecz państwa, niż ci zarabiający mniej - stwierdził. - Te regulacje, które dzisiaj obowiązują de facto to oznaczają - dodał.
CZYTAJ TEŻ: Kto zapłaci proporcjonalne składki na ZUS?
Projekt nowelizacji m.in. ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych zakłada, że począwszy od 2020 r. składka na ubezpieczenia emerytalne i rentowe będzie odprowadzana od całości przychodu. Zniesienie 30-krotności ma - według uzasadnienia projektu, przynieść wzrost wpływów do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oszacowany na 7,1 mld zł. W uzasadnieniu oszacowano też, że zarobki wyższe niż 30-krotność przeciętnego wynagrodzenia osiąga ok. 370 tys. osób.
Jak podkreślono, wysokość emerytury jest ściśle powiązana z wysokością odprowadzanych składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. Im wyższa kwota odprowadzanych składek i im dłuższy okres zatrudnienia, tym wysokość świadczenia jest wyższa. Stąd też zniesienie limitu wysokości podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe bezpośrednio będzie wpływać na wysokość otrzymywanej w przyszłości emerytury - wskazano.
Rzecznik Porozumienia Kamil Bortniczuk powiedział w środę PAP, że wniesienie przez posłów PiS projektu ws. likwidacji limitu tzw. 30-krotności składek na ZUS nie było konsultowane z jego ugrupowaniem. Zapowiedział, że posłowie Porozumienia będą głosować przeciwko tej propozycji. Pytany w tym kontekście o przyszłość koalicji i rządu powiedział, że „reguły funkcjonowania Zjednoczonej Prawicy i rządu w kadencji 2019-2023 zostaną określone w umowie koalicyjnej, której treść jest właśnie negocjowana". - Na żadnym z etapów negocjacji kwestia 30-krotności się w tej umowie nie pojawiła - oświadczył.
(PAP)
autor: Grzegorz Bruszewski