W 1945 roku zakończył się największy konflikt zbrojny w dziejach świata. Okres po II wojnie światowej wcale nie był i nie jest wolny od napięć na międzynarodowej arenie. Lata zimnej wojny z wiszącą w powietrzu wojną atomową, tarcia pomiędzy USA a Iranem, konfrontacyjna postawa Korei Północnej czy konflikt na Ukrainie - to niektóre sytuacje z nie tak odległej przecież przeszłości, które w każdej chwili na skutek kilku nierozważnych decyzji mogły przerodzić się w globalny konflikt. Nie można mieć więc pewności, że już zawsze będzie panował ogólnoświatowy pokój. Eksperci jednak zgodnie twierdzą, że III wojna światowa nie będzie miała wiele wspólnego z poprzednim tak dużym konfliktem. O zwycięstwie nie decydują już bowiem tylko sprawne czołgi i liczna armia o silnym morale.
Świat pędzi do przodu. III wojna światowa może nas zaskoczyć
Nikt nie ma już chyba wątpliwości, że na przestrzeni lat życie znacząco przyśpieszyło, i to w wielu aspektach. Internet i łącza o wysokiej przepustowości sprawiają, że informacja z jednego końca świata na drugi może dotrzeć nawet szybciej niż w mgnieniu oka. Niezwykle rozwinął się transport. Mamy coraz więcej pojazdów, dostawy produktów i podróże są coraz łatwiejsze oraz szybsze. Niebywale rozwinęła się też technologia. Dzisiaj by spojrzeć na świat z lotu ptaka, nie trzeba nawet wsiadać do samolotu czy balonu. Wystarczy smartfon obsługujący technologię WiFi i mały dron, którego można kupić już za kilkaset złotych. Świat potrafi zaskoczyć z dnia na dzień, co doskonale widać na przykładzie minionego roku. Jedno wydarzenie w - z pozoru odległym - zakątku świata - może za chwilę mieć znaczący wpływ na życie osób mieszkających tysiące kilometrów dalej.
Od niemal 80 lat świat cieszy się względnym pokojem. Nie oznacza to jednak, że okres po II wojnie światowej należy do spokojnych. Jako przykład wystarczy wskazać tzw. zimną wojnę. Jedna decyzja mogła uruchomić sekwencję zdarzeń, które zamieniłyby sporą część globu, m. in. Polskę, w atomową pustynię. Napięcia na arenie międzynarodowej były, są i nic obecnie nie wskazuje by miało się to zmienić.
Czytaj też: Na Siemianówkę miała spaść bomba atomowa. Zobacz plany III wojny światowej
Nie można więc zakładać, że społeczność międzynarodowa - nauczona przykrymi i tragicznymi skutkami ostatniego wielkiego konfliktu - nigdy nie dopuści do III wojny światowej. Wydaje się, że wychodzenie przez rządzących z takiego założenia byłoby niewybaczalnym błędem. Już bowiem w starożytności doskonale wiedziano, że jeśli chce się pokoju, trzeba szykować się do wojny.
III wojna światowa to nie będą starcia na czołgi, samoloty i karabiny
Jak więc mogłaby wyglądać III wojna światowa? Światowy konflikt najprawdopodobniej znacząco różniłby się od tych poprzednich. Polski prawnik i publicysta zajmujący się geopolityką i strategią Jacek Bartosiak w rozmowie z Piotrem Zychowiczem na kanale Historia Realna w serwisie YouTube, zwraca uwagę, że obecnie wojna ma ogromny wymiar pozakinetyczny. Oznacza to, że o wyniku wojny decyduje już nie tylko typowe, fizyczne starcie pomiędzy armiami zwaśnionych stron.
- Jest wojna informacyjna, wojna propagandowa, cyberwojna - wskazuje. Jego zdaniem to możliwości dla państw, które są ofensywnie słabsze od przeciwników.
Według eksperta, współcześnie Rosja nie miałaby na celu okupowania terytorium Polski. Chodziłoby bardziej o złamanie spójności sojuszy i pokazanie, że amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa nie są nic warte. Jego zdaniem wojna może rozegrać się w buforach pomiędzy naszym krajem a Rosją, czyli w państwach bałtyckich, na Białorusi i Ukrainie. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakładałby, że Amerykanie byliby zajęci sytuacją na Pacyfiku, a Rosjanie w tym czasie, wykorzystując metody pozakinetyczne, rozpoczęliby destabilizację państw bałtyckich, głównie Łotwy. Działania wschodniego mocarstwa mogłyby przypominać sytuację z Krymu na Ukrainie. Do akcji miałyby bowiem wkroczyć tzw. zielone ludziki, co zdezorientowałoby opinię międzynarodową. Wówczas już w obwodzie grodzieńskim na Białorusi i w obwodzie kaliningradzkim czekałyby wojska rosyjskie.
Polacy stanęliby przed dylemtem. III wojna światowa zachwiałaby amerykańskimi gwarancjami?
Amerykanie chcieliby natomiast, by Polacy ruszyli z pomocą na Łotwę.
- To przykład jak uwarunkowania polityczne, podobnie jak w 1939 roku, generują potencjalną przegraną - ocenia Jacek Bartosiak.
Gdyby nasz kraj zdecydował się na taki krok, mógłby znaleźć się w mało komfortowej sytuacji. Rosjanie uderzając z Białorusi przez przesmyk suwalski w kierunku obwodu kaliningradzkiego mogliby odciąć polskie siły, które ruszyłyby z odsieczą na północ. Dlatego właśnie zdaniem publicysty należałoby sprawdzić, czy wojska amerykańskie również ruszą z pomocą państwom bałtyckim. Według niego polski rząd może stanąć przed dylematem. Z jednej strony Rosja próbowałaby odwodzić Polskę od interwencji na północy, obiecując że kraj nie ucierpi. USA natomiast zależałoby na tym, by mimo wszystko Polacy skierowali się na Łotwę, aby zachować spójność sojuszy.
- Problem w tym, że powstanie rozdźwięk interesów pomiędzy nami a Amerykanami - uważa publicysta.
Planem B mogłoby być zawrócenie Rosjan z marszu na państwa bałtyckie. Jacek Bartosiak wskazuje, że można byłoby tego dokonać wspierając Ukrainców w wojnie w Donbasie.
Jak wyglądałaby III wojna światowa? Symulacja Strategy&Future
Think-tank Strategy&Future, którego założycielem i właścicielem jest publicysta, przygotował również symulację III wojny światowej, do której mogłoby dojść w 2030 roku. Jej przyczynkiem miałby być rzekomy konflikt humanitarny w obwodzie kaliningradzkim. Rosja chciałaby utworzenia korytarza dla dostaw przez państwa bałtyckie. Te jednak mogłyby być sceptycznie nastawione. Wschodnie mocarstwo wykorzystując media i serwisy społecznościowe budowałoby obraz tragicznej sytuacji. Tworzono by narrację, że mieszkańcy z obwodu kaliningradzkiego dosłownie umierają na ulicach. To mogłoby wzburzyć mniejszości rosyjskojęzyczne i rozpocząć proces destabilizacji na północnym wschodzie, co w krótkim czasie doprowadziłoby do konfliktu zbrojnego. Z analizy wynika, że dla Polski istotna byłaby możliwość działania na terytorium Białorusi. Ważne byłoby też użycie pojazdów bezzałogowych oraz dobre rozmieszczenie ciężkiego sprzętu.
Okolice Białegostoku na celowniku Rosjan podczas III wojny światowej?
Niewykluczone, że w razie wybuchu III wojny światowej na celowniku Rosjan znalazłyby się obiekty w pobliżu Białegostoku. Chodzi m. in. o Sokółkę czy Siemianówkę. Przez miejscowości przebiegają bowiem istotne linie kolejowe, którymi można byłoby transportować sprzęt. Już w II połowie XX wieku zrzucenie bomb atomowych na te okolice w razie rozpoczęcia globalnego konfliktu mieli planować Amerykanie (wówczas miejscowości znajdowały się na terenie wpływów ZSRR).
Czy dojdzie do wybuchu III wojny światowej?
Na to pytanie nie da się jednoznacznie odpowiedź. Dla przegranych, zważywszy chociażby na negatywne skutki obecnej pandemii, byłby to silny cios, po którym trudno byłoby im się podnieść. Zwycięscy stanęli by natomiast przed perspektywną zbudowania nowego światowego porządku i ustalenia stref wpływów.
Wydaje się, że zapobieżenie kolejnemu światowemu konfliktowi to jedno z wciąż aktualnych wyzwań dla społeczności międzynarodowej. Innym wyzwaniem zdaje się także bycie w ciągłej gotowości. Nigdy bowiem nie wiadomo, co przyniesie kolejny dzień.
(mik)