Wiele par odwołało wesela, inni przełożyli je na następny rok, kalendarze wypełniają się, jednak jak utrzymać ten biznes w dobie pandemii?
Pandemia koronawirusa uderzyła w wiele przedsiębiorstw, w tym także w branżę weselną. Najpierw wprowadzano zasady oraz ograniczenia, między innymi w liczbie gości. Już wtedy wiele narzeczonych decydowało się, by przełożyć termin ślubu na następny rok.
Z czasem obostrzenia stawały się coraz bardziej restrykcyjne, aż w końcu w październiku cała Polska została objęta czerwoną strefą, w której obowiązywał całkowity zakaz organizowania wesel oraz innych przyjęć.
Zakaz ten dalej jest, przynajmniej do 28 grudnia, kiedy to rząd poinformuje czy rozluźni obostrzenia, czy może wprowadzi kolejne.
Jak radzą sobie sale weselne z powiatu białostockiego w tym trudnym czasie?
- Faktycznie, COVID-19 bardzo skomplikował życie wielu branżom. Trzeba jednak przetrwać trudny okres, a czas wykorzystać owocnie przygotowując się do pracy w – miejmy nadzieję – bardziej unormowanych okolicznościach – powiedziała nam Barbara Wróblewska z Dworu Czarneckiego w Porosłach-Kolonii w gminie Choroszcz.
W Hotelu Knieja w Supraślu niektóre przyjęcia weselne czy imprezy okolicznościowe są odwoływane albo przekładane na inny termin.
- Na rok 2021 przyjmujemy rezerwacje i oczywiście jeżeli tylko zostaną zdjęte restrykcje, umożliwimy ich jak najszybszą organizację – wyjaśnia Elżbieta Malinowska z Hotelu Knieja.
Podobne zdanie ma Paulina Łupińska z Sali Bankietowej Zacisze w Łapach, która również zauważyła, że przez ostatnie miesiące (gdy jeszcze można było organizować wesela) wiele z nich w ogóle się nie odbyło.
- Terminy na rok 2021 zostały zarezerwowane przez pary młode głównie już w roku 2019, bądź z początkiem 2020, gdy jeszcze wszystko było normalne. Pozostałe terminy zapełniły się przez przekładanie wesel z roku 2020, stąd kalendarz jest praktycznie pełny. Jeżeli jakiś termin jest wolny, nie będzie problemu z tym, aby zarezerwować go nawet na tydzień czy dwa tygodnie przed samym weselem – mówi Paulina Łupińska.
- Podpisujemy umowy na kolejne lata, żywiąc głęboką nadzieję, że wrócimy do normalności. Posiadamy kilka sal różnej wielkości, zatem nasze możliwości przy organizacji wszelkich przyjęć są również większe, a 18-letnie doświadczenie w branży sprawia, że na organizację wesel wystarczy nam nawet niespełna tydzień - stwierdza Barbara Wróblewska
Jeśli narzeczeni zdecydowali się na przełożenie terminu przyjęcia, wówczas automatycznie przechodzi również zaliczka. Jeśli zaś całkowicie rezygnują, wtedy wiele sal decyduje się na jej zwrot.
- Oddajemy zaliczkę ze względu to na, iż nie jest to wina młodej pary – mówi Paulina Łupińska.
Jedni się zamykają, inni stawiają na catering
Niektóre sale weselne, jak między innymi Zacisze w Łapach, zdecydowały się na zamrożenie całej działalności. Inne zdecydowały się na wprowadzenie zupełnie innych usług.
- W poszukiwaniu rozwiązań, które mogą nam pomóc przetrwać ten trudny okres, rozwijamy naszą działalność cateringową. Dysponujemy ofertą zarówno dla klienta indywidualnego, poprzez obiady dla firm, do klienta organizującego wszelkiego rodzaju spotkania rodzinne – wymienia Barbara Wróblewska.
W tym szczególnym okresie oczekiwania na 24 grudnia Dwór Czarneckiego oraz Hotel Knieja postawiły na catering wigilijno-świąteczny. W ofercie mają między innymi barszcz, pierogi, kapustę z grzybami, do tego różne rodzaje śledzi, ryb czy mięs.
W trudnej sytuacji znajdują się także podwykonawcy – zespoły weselne, DJ-e, fotografowie, kamerzyści, floryści, animatorzy, jak również kelnerzy, kucharze czy personel sprzątający.
CZYTAJ TAKŻE: Ślub podczas pandemii. Sprawdziliśmy, czy pary rezygnowały z uroczystości weselnych
(erw)