Pożar wybuchł na wysypisku związku gmin, czyli tam, gdzie trafiały śmieci z Wasilkowa, Supraśla, Czarnej Białostockiej i Dobrzyniewa Dużego. Nie były to jednak odpady komunalne. Wysypisko właściwie było przeznaczone do rekultywacji w najbliższych latach. Trafiały tam transporty na PSZOK, śmieci od przedsiębiorców - odpady budowlane, gruz... Kiedyś działało tam składowisko. Śmieci na hałdzie, która się zapaliła, leżały tam od kilkudziesięciu lat - mówi Mirosław Bielawski, burmistrz Wasilkowa o pożarze, który wybuchł wczoraj w Studziankach.
CZYTAJ WIĘCEJ: Potężny pożar w Studziankach. Płonie gigantyczna hałda śmieci, zagrożony las i sortownia [WIDEO, FOTO]
Pożar na gminnym składowisku śmieci wybuchł wczoraj po południu. Ogień pojawił się na potężnej hałdzie (o wymiarach około 20 na 80 i wysokości około 20 metrów) śmieci. Po drugiej stronie drogi znajduje się zakład przetwarzania odpadów należący do prywatnej firmy. Akcja gaśnicza trwała przez całą noc. Brało w niej udział kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej, także spoza województwa podlaskiego.
- Tak jak są podejrzenia co do innych przypadków pożarów na wysypiskach, nie było powodów, by pozbyć się celowo tych śmieci. Składowisko miało być zamykane. Prawdopodobnie mogło być tak, że podczas usuwania rzeczy, np. z remontu domu, doszło do zaprószenia. Może pożar wybuchł samoczynnie? Nie mam podejrzeń do spółki. Dla niej ten pożar stanowi problem. Stamtąd śmieci nie było wywożone - tak jak na przykład na RIPOK-ach. Akcja gaśnicza będzie zapewne kosztowna - tłumaczy Mirosław Bielawski.
Burmistrz Wasilkowa dodaje, że trwa dogaszanie pożaru. - Zaczęło się przysypywanie hałdy piachem. Pokrycie kosztów będzie leżało po stronie spółki, która zarządza wysypiskiem. Ona z kolei należy do związku gmin - mówi.
(pb)