Pierwsze, co uderza zaraz po wyjściu z mieszkania w centrum Białegostoku, to cisza. Po południu ruch na skrzyżowaniu Piłsudskiego z Sienkiewicza jest momentami mniejszy niż w niedzielny wieczór. Znalezienie wolnego miejsca parkingowego? Żaden problem! Puściusieńko jak nigdy zrobiło się też w sklepach. Nie brakuje już za to towaru.
Od kilku dni Białystok jest inny. Gdyby zapomnieć na chwilę o licznych blokach, dwupasmowych ulicach i kursujących autobusach, nie sposób byłoby uwierzyć, że to 300-tysięczne miasto.
Jest wtorek, a po godzinie 13 w centrum miasta przechodniów można liczyć na palcach jednej ręki. Ruch w lokalach gastronomicznych na Rynku Kościuszki praktycznie zerowy. Zapełniające się zwykle o tej porze centrum przesiadkowe przy Alei Piłsudskiego - niemal puste. Jeżeli już ktoś idzie ulicą, to często obładowany torbami z zakupami spożywczymi.
Mniejszy jest też ruch samochodów. Na skrzyżowaniach nie tworzą się nawet drobne zatory, a znalezienie wolnego miejsca parkingowego w centrum w dzień roboczy chyba nigdy nie było tak proste.
Zajrzeliśmy też do jednej z galerii handlowych. Na korytarzach? Pusto. W sklepie spożywczym? Maksymalnie kilku klientów. Za to towaru nie brakuje. Był świeży kurczak i papier toaletowy. W drogerii obok, na półkach więcej niż ostatnimi czasy mydła, ale wciąż obowiązuje ograniczenie zakupu maksymalnie trzech produktów danego typu.
W obliczu pandemii koronawirusa czas w Białymstoku może i się nie zatrzymał, ale na pewno mocno zwolnił...
(mik)
Białystok w obliczu pandemii koronawirusa. Zdjęcia: