To miał być zwykły spacer z psem. Finał przechadzki był jednak nieoczekiwany. Pan Robert dzięki czujności, ujął oszusta, który próbował wyłudzić pieniądze od starszej pani. Dzisiaj za wzorową postawę dziękowali mu policjanci.
Komendant Miejski Policji w Białymstoku insp. Maciej Wesołowski przyznał, że z obywatelskim ujęciem przestępcy próbującym dokonać oszustwa „na policjanta” spotkał się po raz pierwszy odkąd rozpoczął służbę. Chodzi o zdarzenie z początku lutego.
Wtedy to pan Robert wybrał się na spacer z psem. Wracając zauważył przed blokiem nieznane mu osoby. Mężczyzna w młodym wieku zadzwonił domofonem do sąsiadki mieszkańca budynku. Zwracając się do starszej kobiety, przekręcił jej imię. To przykuło uwagę pana Roberta.
- Pies chciał jeszcze powęszyć. Po około trzech minutach wszedłem na klatkę schodową i w pewnym momencie usłyszałem podniesione głosy. Młody człowiek nie wyglądał mi na osobę, którą ta pani zna. Zapytałem więc, co tutaj robi - opowiadał dzisiaj pan Robert.
Mężczyzna odpowiedział, że działa na zlecenie policji w sprawie kradzieży pieniędzy, do których dochodzi na poczcie. Mundurowi rzekomo chcieli zabezpieczyć gotówkę seniorki, by zapobiec jej utracie. Powiedział też, że z kobietą rozmawia właśnie telefonicznie funkcjonariusz. Pan Robert stał się podejrzliwy i zaczął wypytywać go m. in. o personalia rzekomego policjanta. Oszust wówczas zorientował się, że czujny sąsiad przejrzał jego plany.
- Rozmawiał z kimś przez telefon i powiedział: wpadłem. Usłyszałem w telefonie odpowiedź: wal go w łeb i uciekaj - relacjonował mężczyzna.
Przestępca został szybko obezwładniony. Pan Robert na pomoc wezwał jeszcze innych sąsiadów, którzy pomogli zatrzymać oszusta do przyjazdu policji. Jak poinformował komendant, zatrzymany usłyszał w sumie pięć zarzutów dotyczących dokonania i usiłowania oszustwa. Okazało się, że seniorzy stracili przez niego ponad 170 tys. złotych. Decyzją sądu trafił już na trzy miesiące do aresztu. Grozi mu nawet osiem lat więzienia.
Zdarzenie nadszarpnęło psychikę seniorki, która omal nie straciła oszczędności.
- Całe życie była dobrym człowiekiem, a teraz świat się jej zawalił. Siedzi w domu, wszystkiego się boi - przyznał sąsiad kobiety.
Za czujność i wzorową postawę panu Robertowi podziękowali komendant miejski oraz rzecznik podlaskich policjantów podinsp. Tomasz Krupa.
Niestety, jak przyznają mundurowi, oszustwa seniorów to wciąż poważny problem. Podinsp. Tomasz Krupa poinformował, że w ubiegłym roku straty, jakie poniosły ofiary tego typu przestępstw, na terenie województwa podlaskiego wyniosły ponad dwa miliony złotych oraz kilkadziesiąt tysięcy dolarów amerykański i kilkadziesiąt tysięcy euro. Z kolei insp. Maciej Wesołowski podał, że tylko w tym roku w komendzie miejskiej odnotowano 13 dokonań i 59 usiłowań oszustw „na wnuczka lub policjanta”.
Funkcjonariusze zaapelowali do seniorów oraz ich bliskich o ostrożność. W przypadku odebrania podejrzanego telefonu, który może pochodzić od oszustów, nie wolno podawać żadnych danych, należy zakończyć połączenie i o wszystkim powiadomić służby dzwoniąc pod numer alarmowy 112. Warto także pamiętać, że policjanci nigdy nie uczestniczą w przekazywaniu gotówki ani innych kosztowności, nie domagają się ich także podczas prowadzenia czynności.
(mik)