O perypetiach 29-letniego mieszkańca Białegostoku informuje warszawska straż miejska. Mężczyzna udał się do stolicy w poszukiwaniu pracy. Nie wszystko poszło jednak zgodnie z jego planem...
Osobliwe wyobrażenie o poszukiwaniu pracy miał pewien młody mężczyzna, który na rekonesans za pracą przyjechał do stolicy z Białegostoku. Pierwszy nocleg znalazł w specjalistycznym „hotelu” SODON (Stołeczny Ośrodek dla Osób Nietrzeźwych - red.). Po wytrzeźwieniu czeka go wycieczka krajoznawcza do komendy policji
- zaczyna się opowieść warszawskich strażników miejskich.
Jak relacjonują mundurowi, białostoczanina w Warszawie spotkała seria „nieszczęśliwych” zdarzeń.
29-letni mieszkaniec Białegostoku postanowił znaleźć pracę w stolicy - a co! Wsiadł do pociągu byle jakiego, wyciągnął byle jaką butelkę wódki i ocknął się na peronie Dworca Wschodniego. Zdziwionym wzrokiem spojrzał przed siebie. Z jednej strony funkcjonariusz SOK, z drugiej funkcjonariusz SOK, a pomiędzy nimi strażnicy miejscy.
W asyście funkcjonariuszy, z honorami należnymi gościowi, który chce zaszczycić swoją pracą stołeczne firmy, został odprowadzony do wyspecjalizowanej w przewozach do SODON „taksówki” straży miejskiej.
Nie wiadomo czy gościowi tak dłużył się czas, czy też wyposażenie pojazdu niezgodne było ze standardami do jakich był przyzwyczajony, bo podczas jazdy wyrwał i zniszczył wentylator w przedziale przewozowym. Podczas przekazania do SODON mężczyzna podzielił się z zawartością swojego oddechu z alkomatem. Wynik jak na poszukującego pracy był zaiste zacny – 3,4 promila (1,64 mg/l) alkoholu w wydychanym powietrzu. Po wytrzeźwieniu mężczyzna w pierwszej kolejności pojedzie do komendy policji. Jednak wątpliwe, by znalazł tam pracę.
- czytamy na stronie strazmiejska.waw.pl.
Jak pech to pech! Pracy nie ma, pieniądze trzeba będzie pewnie za „hotel” i wentylator zapłacić... Pozostał chyba tylko wstyd (oby)!
opr. (mik)