Nie będę brała udziału w tych wyborach prezydenckich - oświadczyła dziś wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, która była kandydatką Koalicji Obywatelskiej.
- Po pierwsze: jestem pewna, że za kilka tygodni będziemy mieli nowego prezydenta; ta trudna sytuacja w naszym kraju, prawna, konstytucyjna się skończy. Po drugie: nie będę brała udziału w tych wyborach - oświadczyła. Jak podkreśliła, w Polsce są „dwa bezpieczniki", które mogą zatrzymać złe działania dotyczące organizacji wyborów: jednym jest Senat, drugim „nasze samorządy".
- Kiedy rządzący wpadli na szatański pomysł, żeby wybory robić w środku pandemii, (...) chcieli je zrobić niezgodnie z konstytucją, nie mogłam milczeć. Musiałam to głośno powiedzieć. Gdyby nie mój mocny głos i mówienie o bojkocie, wybory w maju pewnie by się odbyły - stwierdziła. - Teraz mamy szansę na wolne i demokratyczne wybory - podkreśliła Kidawa-Błońska.
Zbierający się w piątek przed południem zarząd Platformy Obywatelskiej ma podjąć decyzję w sprawie zmiany kandydata PO na prezydenta.
Dyskusję w mediach społecznościowych wywołała dziś wypowiedź Izabeli Leszczyny, działaczki PO związanej z decyzją Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Możliwości interpretacyjne tego komentarza są nieskończone. Od tego kim są "wieprze", po co, czy jeżeli kandydat uczciwy się nie sprawdził, teraz czas na mniej uczciwego. Zapraszam do eksperentów myślowych. https://t.co/tlVUKhR6q2
— Marcin Makowski (@makowski_m) May 15, 2020
(PAP)
autor: Monika Zdziera