Pożar dostrzeżono w nocy z 15 na 16 lipca 2000 roku. Jeszcze wtedy zapewne żaden z mieszkańców Suraża nie przypuszczał, że w środku domu mieszkającej na co dzień w Stanach Zjednoczonych Barbary L. dokonano makabrycznej zbrodni. Możliwe, że po 20 latach szokująca sprawa doczekała się wyjaśnienia.
Suraż to niewielka, spokojna miejscowość położona na zachód od Białegostoku. Tym bardziej szokujące było to, co się tam wydarzyło w 2000 roku. Historia została opisana m. in. na blogu „Polskie niewyjaśnione zbrodnie i zaginięcia”. Swego czasu zajmował się też nią znany dziennikarz śledczy Michał Fajbusiewicz.
W nocy z 15 na 16 lipca mężczyzna udający się na grzybobranie zauważył dym wydobywający się z domu Barbary L. Kobieta na co dzień mieszkała w USA, ale co jakiś czas przyjeżdżała w rodzinne strony. Wśród mieszkańców uchodziła za osobę majętną. Świadek pożaru zaalarmował jednego z druhów miejscowej OSP. Strażak wraz z synem wszedł do środka. Z pewnością nie takiego widoku się spodziewali.
Wewnątrz budynku znajdowało się ciało Barbary L. Zwłoki były wręcz zmasakrowane.
Ze śledztwa wynika, że sprawca pastwił się nad kobietą około godziny, zadając jej liczne ciosy m.in. parasolką i rakietką tenisową. Zabójca kilkukrotnie złamał Barbarze żuchwę, jednak to nie obrażenia głowy były przyczyną śmierci, a uduszenie poprzez załamanie klatki piersiowej. Morderca skakał po żywej jeszcze ofierze, łamiąc jej żebra, z których jedno przebiło płuca - czytamy na blogu niewyjasnione-zbrodnie.blogspot.com.
Zabójca, aby zatrzeć ślady, wzniecił pożar. Niewykluczone, że chciał spowodować wybuch, bo podpalił owinięty wokół butli gazowej dywanik.
Motyw zbrodni pozostawał zagadką. Z domu ponoć nie zniknęły żadne wartościowe przedmioty. Wykluczono też zgwałcenie.
Przez lata sprawa pozostała niewyjaśniona. Policja i prokuratura podejrzewały, że sprawcą zabójstwa jest ktoś z Suraża. Brakowało jednak dowodów, które wskazałyby na winę konkretnej osoby.
Przełom nastąpił w grudniu ubiegłego roku. Jak podało TVP Białystok, powołując się na informacje z Prokuratury Krajowej, w Stanach Zjednoczonych zatrzymano krewnego męża Barbary L. Krzysztof L. usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Trafił do aresztu. Trwa procedura ekstradycyjna. W 2000 roku mężczyzna miał 15 lat. Zgodnie z polskim prawem możliwe jest zatem, aby za zbrodnię odpowiadał jak osoba dorosła.
(mik)