Nie milkną echa nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej w Wasilkowie. Przypomnijmy, w ubiegły czwartek salę konferencyjną urzędu opuściła grupa radnych z klubu Nasz Wasilków - Czas na Zmiany. Tym samym uniemożliwili dalsze obrady.
Przyczyną takiego zachowania radnych miało być rzekomo niewprowadzenie do porządku obrad jednego z punktów. Przybyli na sesję mieszkańcy chcieli zabrać głos w sprawie budowy wieży telefonii komórkowej w mieście.
Czytaj więcej: Niecodzienny przebieg sesji. Pieniędzy na basen (na razie) nie będzie
Tym samym na sali zabrakło kworum, potrzebnego do zmian w budżecie gminy. Te zakładały m. in. zwiększenie środków na budowę basenu w Wasilkowie.
Burmistrz Wasilkowa w rozmowie z portalem Knyszynska.eu zerwanie obrad rady miejskiej nazwał „przedwyborczą hucpą”. Do sytuacji odniósł się także na portalu społecznościowym.
Odnosząc się do sytuacji, która miała miejsce w zeszłym tygodniu, chciałbym przekazać Państwu kilka słów sprostowania. Ostatnia Sesja Rady Miejskiej zwołana była w trybie nadzwyczajnym w celu omówienia konkretnych tematów. Dlaczego wolne wnioski mieszkańców (w tym przypadku głównie w osobach radnych "totalnej opozycji" oraz kandydatów na burmistrza) nie zostały zgłoszone na ostatniej Sesji Rady Miejskiej przed tygodniem, gdzie było miejsce i czas na ich wysłuchanie i omówienie? Dlaczego Przewodniczący Komisji Infrastruktury, należący do tzw. "totalnej opozycji" sam nie zwoła posiedzenia Komisji, na której można podjąć merytoryczną dyskusję i zaplanować rozwiązanie problemu? Zachowanie radnych jest dalece niezrozumiałe. Czy uczciwym wobec mieszkańców jest podpisanie listy obecności na Sesji wiążące się z pobraniem diety i nieuzasadnione wyjście? Na koniec chciałbym zaapelować do radnych "totalnej opozycji" oraz Komitetu Nasz Wasilków - "Czas na zmiany" o złagodzenie agresywnej kampanii wyborczej, skupionej głównie na próbach kompromitacji i dyskredytacji dotychczasowych działań Urzędu Miasta oraz publicznego oczerniania mojej osoby oraz członków mojej rodziny. W końcu przecież wszyscy jesteśmy przede wszystkim sąsiadami. Czy wszystkim zależy, tak jak mnie, na rzetelnej, sumiennej i uczciwej pracy na rzecz mieszkańców Gminy Wasilków?
- napisał Mirosław Bielawski na swojej facebookowej stronie (pisownia oryginalna).
Zobacz też: Burmistrz Wasilkowa nie przebierał w słowach: „To jest hucpa”
Na wpis włodarza Wasilkowa szybko odpowiedział radny Adrian Łuckiewicz, który opuścił wówczas obrady. Kontrkandydat Mirosława Bielawskiego w zbliżających się wyborach wypomniał burmistrzowi produkcję długopisów z własnym imieniem i nazwiskiem. Wspomniał też m. in. o swoim sądowym sporze z radną Mirosławą Bezdziel.
Pan Mirosław Bielawski po ostatniej sesji w końcu przemówił na swoim profilu, oczywiście ubogacając swój wpis licznymi przekłamaniami i atakując nasz klub i komitet. Oto moja odpowiedź na Pana "zarzuty". Nie bez powodu zamieszczam zdjęcie "materiałów promocyjnych gminy" - czyli długopisów, których nadrukował Pan sobie na kampanię za kilkanaście tysięcy złotych, wziętych z gminnej kasy.
Szanowny Panie,
To naprawdę niesamowite wydarzenie, że po czterech latach niepodzielnych rządów naszym Miastem i Gminą PIERWSZY raz na tym profilu zawarł Pan dłuższą wypowiedź ze swoim stanowiskiem. Szkoda, że nigdy wcześniej nie wyjaśnił Pan Mieszkańcom swoich decyzji, nie przedstawiał dokładnych planów, nie motywował swoich posunięć, ani nie informował o ich skutkach. Dopiero teraz – jeden jedyny raz, gdy bieg wydarzeń nie był zgodny z Pana zamysłem, nagle zawarł Pan „odezwę”. I co z niej wynika? Że do dziś nie nauczył się Pan samorządu. Cóż takiego by się stało, gdyby mieszkańcom w tym akurat momencie udzielić głosu? Na sesję przyszło wiele osób, więc proszę nic pisać, że byli to tylko radni z naszego klubu. Czy naprawdę zamykanie ludziom ust (co konsekwentnie robiliście, mając pełnię władzy wykonawczej i uchwałodawczej w swoich rękach, przeforsowując absolutnie WSZYSTKO co chcieliście) to jedyne wyjście? Teraz Pan utyskuje, żali się… bo jeden raz musiał Pan uznać racje drugiej strony, z którymi nie liczył się Pan nigdy wcześniej? Takie są realia demokracji, o której dawno zapomnieliście, ciesząc się niepodzielną władzą, co doprowadziło Pana i Wasz Klub na szczyty arogancji. Pycha kroczy przed upadkiem, Panie Mirosławie.
Wypominanie faktu pobrania diety przez radnych jest żałosne, innych słów nie znajduję. A może warto poinformować Mieszkańców, jak te diety wyglądają (chociaż chyba dla Pana przekazywanie wiedzy jest niewygodne – im mniej ludzie wiedzą, tym bardziej nieświadomie głosują, co jest Panu na rękę). Dieta radnego nie jest wypłacana od posiedzenia. Dieta „niefunkcyjnego” radnego wynosi niewiele ponad 600 zł. W tym miesiącu odbyła się sesja i posiedzenia komisji przewidziane w planie i za to pobieramy dietę. Na sesji nadzwyczajnej spędziliśmy 5 minut, a nie –wg Pana zamysłu – 15 i dlatego wypomina Pan nam te „olbrzymie gratyfikacje” z tytułu diety? Jak Panu nie wstyd? Na swoje gadżety wydał Pan z gminnych pieniędzy kilkadziesiąt tysięcy złotych, a teraz Pan ma problem z symboliczną dietą radnego? Zwłaszcza w kontekście faktu, że na wszystkich planowych posiedzeniach byliśmy obecni? Ale nie ma problemu – możemy przyjść i wykreślić podpis (niesłusznie zresztą, bo byliśmy przecież obecni i na sesji nadzwyczajnej), Pan nam potrąci po 200 zł, nie ma najmniejszego problemu. W tym czasie niech Pan przejrzy wydatki na swoje gadżety, na swoje mebelki do pokoju, na nagrody przyznane „przyjezdnym” współpracownikom. Naprawdę, osiągnął Pan szczyty żenady – gratulujemy.
Kolejnym zupełnie abstrakcyjnym pomysłem jest propozycja zwołania Komisji. Trudno jest Panu wygospodarować dodatkowe pół godziny na sesji i w bezczelny sposób próbuje Pan przerzucić odpowiedzialność na Przewodniczącego Komisji? Od kiedy komisje były zwoływane przed sesją nadzwyczajną (która jest zwoływana najczęściej trzy dni wcześniej? Doskonale Pan wie, ze nie było takiej możliwości, a mimo to wprowadza Pan wszystkich czytelników w błąd! Proszę, szanowny Panie, nie przybierać roli „ofiary”. Kto i w jaki sposób oczernia Pana bądź Pana rodzinę? Proszę podać osobę i powiedzieć, co ona zrobiła. Nie da się? Ach, to może dlatego, bo nikt z nas takich metod nie stosuje. Za to na naszym profilu Pana rodzina wściekle krytykuje każdy wpis, a Pana radna (o ironio – przewodnicząca komisji kultury) tak mnie szkalowała, że aż została ukarana przez Sąd Okręgowy w trybie wyborczym. Do dziś nie dostosowała się do wyroku. Oto kim jesteście – za nic macie mieszkańców, przyzwoitość, sądy, nie liczycie się z nikim i z niczym.
Przez cztery lata nic Pan nie zrobił, aby przedstawić racjonalny plan budowy i funkcjonowania pływalni, do dziś nie pozyskał Pan na to ani jednej złotówki. A chce Pan podpisywać umowę na ponad 20 milionów złotych? I to „rzutem na taśmę”, w ostatniej chwili? Pana działanie jest nie tylko pozbawione racjonalności i logiki, ale jest przede wszystkim NIEMORALNE. I na koniec – obrzydliwe jest posługiwanie się przez Pana określeniem „totalna opozycja”, bowiem zawsze stanowiliśmy opozycję merytoryczną, co widać po głosowaniach, dyskusjach, protokołach z sesji. Pan Bujwicki, w udzielonym niegdyś wywiadzie, również przyznał, że nasza opozycja jest MERYTORYCZNA. Mimo, że prezentowaliśmy zazwyczaj różne poglądy, miał na tyle klasy, by z szacunkiem odnieść się do swoich oponentów. Szkoda, że Panu tej klasy brakuje. A może po prostu jest tak, że przed wyborami tonący brzytwy się chwyta? Żenujące są Pana słowa i oskarżenia i smutne jest to, że wybiera Pan takie metody, mimo że jak Pan sam pisze – jesteśmy przecież sąsiadami. Panie Mirosławie, proszę nie iść tą drogą, to droga donikąd. Potrzeba przyzwoitości, tyle wystarczy.
- zaapelował Adrian Łuckiewicz (pisownia oryginalna).
Zobacz też: Spór Mirosławy Bezdziel z Adrianem Łuckiewiczem. Sąd wydał postanowienie
O tym, że Mirosław Bielawski i Adrian Łuckiewicz nie pałają do siebie zbytnią sympatią wiadomo nie od dziś. Do wyborczego starcia pomiędzy nimi, w którym udział weźmie także Jarosław Leszko z KWW Współpraca i Rozwój, dojdzie już w niedzielę. Tego dnia do powiedzenia najwięcej będą mieli mieszkańcy gminy Wasilków.
(mik)