To już kolejny sezon piłkarzy z Czarnej Białostockiej w podlaskiej okręgówce. Po 15 meczach pierwszej rundy drużyna zajmuje w tabeli 9. miejsce. Liczyłem na więcej, ale niektóre spotkania napawają mnie dużym optymizmem - przyznaje trener ekipy.
Czarni Czarna Białostocka w pierwszej połowie sezonu na murawę wyszli 15 razy. Sześć razy wygrali, ponieśli tyle samo porażek, a punktami z rywalami podzielić się musieli trzykrotnie. Z 21 oczkami na koncie zajmują 9. miejsce w podlaskiej okręgówce.
- Mam mieszane uczucia - mówi o przebiegu rundy trener zespołu Mateusz Woroniecki. - Zaprezentowaliśmy bardzo duże wahania formy. Liczyłem na więcej, jeżeli chodzi o zdobycz punktową i o miejsce w tabeli. Jestem rozczarowany stosunkiem zwycięstw do porażek - przyznaje.
Jednak niektóre spotkania - jak stwierdza sam szkoleniowiec - „napawają go dużym optymizmem”, szczególnie ostatnie spotkanie w rundzie, w którym Czarni na wyjeździe w Kolnie pokonali 0:2 lidera ligi.
- Nasz zespół stać na wiele. Mamy wielu młodych chłopaków, więc trochę się zmieniło. W meczach z zespołami z czterech pierwszych miejsc w tabeli trzy razy wygrywaliśmy zachowując czyste konto. Pokonaliśmy nawet dwa razy lidera na wyjeździe. To świadczy o tym, że siła i potencjał w zespole są - podkreśla Woroniecki. - Nie wykorzystaliśmy go należycie, bo w kilku meczach nie potrafiliśmy, prowadząc bądź remisując, przechylić szali na naszą korzyść. Dostawaliśmy kontrę, popełnialiśmy jeden błąd i było po trzech punktach. Martwi mnie, że przegrywaliśmy i remisowaliśmy z zespołami naprawdę przeciętnymi. Ze ścisłą czołówką mamy jednak bardzo dobry bilans - ocenia.
Zdaniem trenera, Czarni sezon mogą zakończyć na wyższej pozycji.
- Te różnice punktowe nie są jednak nie do odrobienia. Na pewno wiosną powalczymy o lepszą lokatę - zapowiada. - Wyniki pokazują, że stać nas na wygrywanie z najlepszymi. W niektórych spotkaniach brakowało jednak po prostu szczęścia. Nie chcę zwalać winy na sędziów, ale uważam, że w dwóch - trzech spotkaniach sprawili swoimi decyzjami, że to nie my schodziliśmy zwycięscy z boiska, a przeciwnik albo musieliśmy się zadowolić remisem - stwierdza.
W tej rundzie, z paroma wyjątkami, nie było problemów ze skompletowaniem kadry. To cenne, bo stosunkowo często zmagają się z tym zespoły z regionu, które grają w lokalnych ligach.
- Z kadry jestem bardzo zadowolony. W większości meczów do dyspozycji miałem 17 - 18 zawodników. Były też spotkania, gdy skumulowały się obowiązki zawodowe, kontuzje, choroby, uroczystości rodzinne i spora część podstawowych graczy nie mogła wystąpić. Z tego powodu też straciliśmy kilka punktów - uważa Mateusz Woroniecki.
Teraz przed piłkarzami chwila odpoczynku.
- Mamy okres roztrenowania. Część zawodników trenuje mocniej ze mną z grupami młodzieżowymi w Białymstoku. Inni z kolei rekreacyjnie ćwiczą na orliku dwa razy w tygodniu. Chcemy, aby piłkarze odpoczęli, tym bardziej, że niektórzy grali w rundzie bardzo dużo - mówi trener Czarnych.
Później zawodników czeka okres przygotowawczy przed drugą połową sezonu.
- Ostatnie spotkanie tchnęło w nas sporo optymizmu i z nim będziemy pracować zimą. Z nastawieniem, aby nie tracić punktów będziemy przygotowywać się do rundy rewanżowej. Zdecydowanie będziemy chcieli poprawić skuteczność, bo to była jedna z naszych głównych bolączek. Tak jak policzyłem, to głupio oddaliśmy 12 punktów. Łatwo wywnioskować, co by nam to dało, gdybyśmy tych punktów nie zgubili. Były mecze, gdzie żegnaliśmy się z kompletem punktów po dosłownie jednej akcji przeciwnika, chociaż to my oblegaliśmy jego bramkę. W defensywie szło nam całkiem nieźle, co pokazują statystyki. Chociaż i tutaj zdarzały się szkolne błędy. Chcemy przede wszystkim ustabilizować formę, aby nie było takich wahań. Były mecze, na przykład z Rudnią Zabłudów, gdzie na boisko wychodziło siedmiu 17-latków. Zdaje sobie sprawę, że młodzież potrzebuje czasu, aby okrzepnąć wśród seniorów i zaprezentować pełnię potencjału - zaznacza szkoleniowiec.
Nowa runda rozpocznie się wiosną przyszłego roku.
(mik)