Zgromadzenie, w którym udział brali antycovidowcy, zostało rozwiązane przez prezydenta Białegostoku.
Tak jak informowaliśmy wcześniej, w południe w Białymstoku rozpoczął się „Marsz o wolność”. Jego uczestnicy mieli na transparentach i ubraniach hasła wyrażające sprzeciw wobec m. in. „plandemii”, „cenzurze lekarzy” czy nawet sieci... 5G. Zabrakło za to maseczek i bezpiecznego dystansu. Na czele wydarzenia stanęła 43-letnia kosmetyczka z Grajewa, która w jednej z wypowiedzi dla mediów stwierdziła, że „wirus jest, ale nie ma pandemii”.
Jeszcze przed rozpoczęciem zgromadzenia policja legitymowała osoby bez zasłoniętych ust i nosa. W związku z łamaniem prawa, funkcjonariusze zawnioskowali do prezydenta miasta o rozwiązanie marszu.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski na wniosek policji rozwiązał, dziś zgromadzenie publiczne: „Protest przeciwko globalistycznymi zapędom rządu”. Uczestnicy marszu nie nosili maseczek, nie zachowywali dystansu 1,5 m. W zgromadzeniu uczestniczyło ok. 500 osób - napisała na Twitterze rzeczniczka prasowa prezydenta Białegostoku Urszula Boublej.
Prezydent @WBialystok @TTruskolaski, na wniosek Policji rozwiązał, dziś zgromadzenie publiczne: „Protest przeciwko globalistycznymi zapędom rządu”. Uczestnicy marszu nie nosili maseczek, nie zachowywali dystansu 1,5m. W zgromadzeniu uczestniczyło ok. 500 osób.
— Urszula Boublej (@ulkara) October 10, 2020
Uczestnicy marszu rozeszli się w okolicach kościoła św. Rocha. Wcześniej przeszli ulicami m. in. Legionową i Piłsudskiego.
Policjanci nagrywali przebieg zgromadzenia. Niewykluczone, że materiał filmowy zostanie wykorzystany w postępowaniach wobec osób, które postanowiły zlekceważyć obostrzenia. Za brak maseczki grozi 500 złotych mandatu, grzywna do 5 tys. złotych oraz kara finansowa nakładana przez sanepid w wysokości do 30 tys. zł.
(mik)