W lutym informowaliśmy o rzekomej próbie porwania dziecka w Białymstoku. Okazuje się, że prawdopodobnie taka sytuacja nie miała miejsca.
O sprawie próby uprowadzenia kilkuletniego chłopca, który samotnie wracał do domu, pisał m. in. Super Express. Dziennikarze rozmawiali wówczas z matką dziecka.
- W drodze minął go ciemny samochód i zaparkował na parkingu przy przystanku. Syn zdążył dojść prawie do przejścia, gdy z tyłu jakiś mężczyzna, ubrany na czarno w masce i ciemnych okularach, chwycił go mocno za rękę i zaczął go ciągnąć w stronę auta - opowiedziała Super Expressowi kobieta. Według jej relacji zamiary porywacza miał udaremnić przechodzień, który uderzył i tym samym spłoszył mężczyznę.
Czytaj więcej: Białystok. Próba porwania dziecka. Policja zajmuje się sprawą
Do całej sytuacji jednak najprawdopodobniej nie doszło. Jak poinformowało dzisiaj Polskie Radio Białystok, chłopiec podczas przesłuchania z udziałem psychologa przyznał, że wszystko zmyślił. To samo miał też wcześniej powiedzieć swojej matce, która potwierdziła to przed śledczymi. Prokuratura na razie nie ujawnia, co było przyczyną takiego zachowania małoletniego.
Historia mogła wstrząsnąć lokalną społecznością, tym bardziej, że w 2019 roku w mieście rzeczywiście uprowadzono kilkuletnie dziecko i jego matkę. Zakładniczki zostały jednak szybko uwolnione, a podejrzani o zorganizowanie porwania - ojciec dziewczynki i jego wspólnik - trafili w ręce organów ścigania.
(mik)