„Co odróżnia Supraśl od reszty polskich miasteczek podobnej wielkości? Długo by wyliczać, ale z całą pewnością należy wspomnieć, że to bardzo bezpieczne miejsce. Właściwie jedno z najbezpieczniejszych w całym kraju. Zupełnie jak… u Pana Boga za piecem. Budynki stoją jeden przy drugim, ulice biegną równolegle. Miasto sprawia wrażenie uporządkowanego, bo z takimi założeniami je wznoszono i w ciągu lat porządek ten w miarę utrzymano. Założono je na obszernej polanie w samym środku Puszczy Knyszyńskiej. To też jest wyjątkowe w skali kraju. Podlasie jest jednym z najpiękniejszych i najmniej zanieczyszczonych zakątków Polski. Bogactwo flory i fauny jest tego najlepszym świadectwem” – to fragment z pamiętnika Adama Banacha, Łoncki Dziadzia, który zupełnie niespodziewanie rozkochał w sobie mieszkańców Supraśla, pisząc o nich i dla nich. Warto przyjrzeć się bliżej fenomenowi pana Adama i temu, dlaczego jest czytany przez supraślan mieszkających w najdalszych zakątkach świata i tęskniących za tym urokliwym, czarodziejskim miasteczkiem.
Łoncki Dziadzio – jak sam stwierdza pan Adam - to zwrot w podlaskiej gwarze oznaczający kogoś staroświeckiego. Pisarz w jednej z części swojego pamiętnika, zamieszczanego na Facebooku stwierdza, że: „Jak dotychczas, krócej lub dłużej, żyłem lub byłem związany z dziesięcioma miastami na dwóch, różnych kontynentach. Nie spełniam jeszcze encyklopedycznych kanonów typowego starca, ale moja dusza jest już wiekowa – stąd tytuł mojej strony”. Nie jest rodowitym supraślaninem, ale tu miał dziadków i tu rokrocznie spędzał czas Bożego Narodzenia i wakacji. Jego strona cieszy się ogromną popularnością wśród mieszkańców miasteczka, gdyż dzięki niej można przypomnieć sobie o miejscach, które znikły już z mapy Supraśla, o ludziach, którzy kiedyś tu mieszkali i wpłynęli w jakiś sposób na życie miejscowości.
„Supraski ołtarz, ogniki tańczące w piecu. Klapa do piwnicy pełnej magicznych przetworów wykonana z ciężkich desek. Przepastna, dębowa, przedwojenna szafa Dziadków. Most nad Zajmą, kładka na Uciekaju, przygotowane przez leśników do wywózki bale sosnowe i świerkowe, stojące i ostemplowane w stertach wzdłuż leśnych duktów.
Okiennice i okna zamykane na zaszczepki, a także drabiny oparte o ściany i stare, pochylone płoty.
Wreszcie ganki i ławeczki – świątynie dumania i rozmów supraślan toczonych często aż do zmierzchu.
To wszystko wykonano z zawsze ciepłego i albo gładkiego, albo chropowatego drewna. Drewna pozyskanego z natury. Drewna, które wyrosło z tej ziemi. Dotkniętego ludzką ręką i sercem. Wprawnie zmienionego w przedmioty i kształty przydatne innemu człowiekowi.”
Takich fragmentów w pamiętniku pana Adama jest mnóstwo. Wszystkie tworzą klimat Supraśla, który kiedyś był nieco inny, choć generalnie jest jeszcze sporo osób, noszących go w sercu. Supraśl widziany oczami Łonckiego Dziadzia wciąż jest podobny – czasy się zmieniły i wszystko poszło do przodu, jednak supraślanie wciąż lubią swojskość, czują dumę ze swego miejsca na ziemi, ciągle uważając je za najpiękniejsze miasto na świecie. Pan Adam do swojego pamiętnika wplata również całe mnóstwo zdjęć – z czasów bardzo różnych – te zdjęcia często stare, czarno-białe tworzą klimat bardzo nostalgiczny. Ale też niejednokrotnie bardzo dowcipny.
Sam pan Adam wydaje się bardzo skromny i zdystansowany do siebie. Na pytania zadane przez Facebook odpowiada dowcipnie i z ogromną swobodą.
Łoncki Dziadzio to bardzo pozytywny i nostalgiczny projekt. Czy spotyka się pan z zainteresowaniem ze strony supraślan?
- Utworzyłem Łonckiego Dziadzia na Facebooku zaledwie pięć tygodni temu, a zainteresowanie supraślan zdecydowanie przerosło moje skromne oczekiwania. Odzew w postaci wiadomości, maili czy aktywności na stronie jest miły, ale również dość zaskakujący. Cieszy, że sprawiam ludziom radość. Widocznie nostalgia za czasem minionym gra nie tylko w mojej duszy.
Czy będzie można pańskie wspomnienia z Supraśla czytać w „wersji papierowej”? I czy w ogóle można znaleźć pana twórczość w postaci wydanej książki (tomiku poezji)?
- Usiadłem do ich spisywania zaledwie rok temu, głównie po to, aby ocalić wyblakłe już nieco klisze pamięci od całkowitego zapomnienia. Wiersze piszę jakby przypadkiem, inspirowany zapamiętanymi obrazami z dzieciństwa spędzonego częściowo w Supraślu oraz pięknymi fotografiami Podlasia (które uważam za swoją, małą Ojczyznę)… i urodą natury w ogóle. Jak dotychczas nie myślałem jeszcze o ich wydaniu w formie drukowanej. Gdyby jednak istniało takie zapotrzebowanie, nie miałbym nic przeciwko.
Czy tworzy pan również inne formy literackie? Da się zauważyć sporo wierszy, widziałem również fragment utworu w języku angielskim?
- W tej chwili jestem skupiony na pamiętnikach (aktualnie warszawskim), ale docelowo chciałbym zająć się powieścią kryminalną – głównie ze względu na wykonywany zawód (pracuję jako szeryf w Zachodniej Kanadzie), który to dostarcza mi materiałów do wymyślania dość mrocznych historii. Próbka tego gatunku znalazła się również na stronie „Łonckiego Dziadzia” ukryta pomiędzy innymi wpisami. Poezja natomiast to reakcja serca. Spazm duszy. Zdarza mi się pisać po angielsku, ale czuję się zdecydowanie swobodniej posługując się językiem ojczystym. Kiedyś chciałbym również spróbować swoich sił w bardzo wymagającym gatunku i napisać być może coś dla dzieci. Na przykład zbiór opowieści o leśnych skrzatach… Oto jeden z moich, licznych wierszy, dziś dedykowany dla Państwa:
Zmierzchanie się skrada, jak kot po cichutku,
gwar życia przygasa i cisza nastaje,
w ogrodzie mgieł nocy, już powolutku,
tarcza księżyca srebrną nić rozdaje.
Sen oczy zakleja poduszek dotykiem,
z krainy snów listy przynosi nam sowa,
spraw ziemskich powaga, kominka płomykiem,
wstydliwie przyćmiona, roztropnie się chowa.
Jak pan postrzega współczesny Supraśl? I w ogóle Podlasie? Czy dostrzega pan dużo zmian na plus?
- Zmiany są ogromne i w większości pozytywne. Odwiedzając Polskę zaledwie raz na kilka lat, za każdym razem staram się wykroić czas z napiętego terminarza, aby odwiedzić mój ukochany Supraśl. O ile poprzednio nowości dotyczyły głównie infrastruktury (która wciąż się przecież rozwija), to ostatnio największa metamorfoza zachodzi wśród młodzieży. Odnoszę wrażenie, że oni chcą coś zrobić, zrobić to tutaj. Nie mają już absolutnie żadnych kompleksów wobec rówieśników z większych miast lub zza granicy. Kiedyś tradycyjnie się stąd uciekało… do wielkich aglomeracji lub w poszukiwaniu fortuny, za ocean. Teraz zaobserwowałem nowy trend. Dumę z tradycji i determinację, aby spróbować szczęścia tutaj, u siebie. To bardzo cieszy i napawa nadzieją na przyszłość.
A jeżeli na minus – to co pana wkurza we współczesnej Polsce widzianej oczami osoby mieszkającej daleko?
- Bilans jest zdecydowanie na plus. Jednak mierzi mnie marazm i brak szacunku dla bliźniego. Skakanie sobie do gardeł. Niechęć do zaangażowania się w cokolwiek. Oto przykład. Znajoma zamieściła kilka dni temu zdjęcia z przysięgi żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej składanej na supraskim rynku. Brzydka pogoda wystarczyła, aby odstraszyć widzów. Przecież ci żołnierze przysięgali bronić nas wszystkich z narażeniem własnego życia. Tutaj polityka schodzi na dalszy plan. Wiem, jak musieli się czuć, bo sam składałem taką przysięgę w podchorążówce. Pamiętam jak bardzo wyglądałem rodziny i znajomych maszerując w defiladzie. Jak bardzo chciałem, aby zobaczyli mnie w mundurze. Tymczasem w Supraślu prawie nikt się na przysięgę nie pofatygował, aby tych chłopców i dziewczyny wspomóc swoją obecnością. Ten rynek powinien pękać w szwach, a świecił pustkami. Jest mi wstyd. Innym też być powinno.
Skąd u pana tak dużo pozytywnej energii i dystansu do siebie?
- Mam już swoje lata i niejedno widziałem. Zdaję sobie doskonale sprawę z własnych wad i mam spore, choć dość przewrotne, poczucie humoru.
Dziękuję za rozmowę.
* * *
Łoncki Dziadzio to projekt, który wzbudził ogromną sympatię supraślan. Widać to po ogromnej ilości „lajków” dawanych panu Adamowi i po komentarzach zamieszczanych pod jego postami. Nawet nie będąc supraślaninem warto śledzić poczynania pana Adama. To bardzo dobra literatura, którą czyta się z przyjemnością i która wyzwala bardzo dużo pozytywnych odczuć i dobrej energii.
Więcej na: www.facebook.com/Loncki.dziadzio.
(br)