Do niedawna związany był ze sztabem szkoleniowym Jagiellonii Białystok. W ostatnim sezonie prowadził drużynę juniorów. Teraz Tomasz Kulhawik został szkoleniowcem piłkarzy z KS Wasilków. „Nakręca mnie to, że jestem w Wasilkowie. To że gramy w IV lidze, nie oznacza, że podporządkujemy się do poziomu IV ligi” - zapowiada trener.
Pierwszy mecz w sezonie wygrywacie 0:3. Jak przebiegało to spotkanie?
- Przed pierwszym meczem na pewno było wiele znaków zapytania. Poznaję zespół, poznaję ligę. Trenujemy razem dopiero pięć tygodni, więc na pewno jeszcze wiele przede mną, jeżeli chodzi o dotarcie do zawodników. Aczkolwiek patrząc na sposób, w jaki trenujemy, w jaki przygotowujemy się do każdego meczu, wiedziałem, że na pewno nie będziemy zespołem do bicia. Pokazaliśmy to na boisku, odnosząc pewne zwycięstwo. Dominowaliśmy od pierwszej minuty. Wynik 0:3 to trochę niska skuteczność z naszej strony. Sobotni rezultat jest również dużą zasługą Grzegorza Nowajczyka, który w końcówce meczu wykazał się kilkoma super interwencjami. Dobrze zaczęliśmy. Teraz abyśmy tylko szli za ciosem.
Zobacz relację z meczu: Trzy gole na początek sezonu. Drużynę poprowadził Tomasz Kulhawik [FOTO]
Wspomniał pan, że dosyć krótko trenuje zespół. Jak do tej pory układała się współpraca na linii trener - zawodnicy?
- Przychodzę z większego klubu. Nie znaczy to, że przychodzę z mniejszymi ambicjami. To że jesteśmy w IV lidze, nie oznacza, że podporządkujemy się do poziomu IV ligi. Wręcz odwrotnie. Zmieniamy standardy - organizacyjnie, w szatni, i w grze. Do tej pory słyszałem, że poziom tej klasy rozgrywkowej to tylko kopanina. Jestem po to, aby to zmienić, aby zawodnicy czerpali większą przyjemność. Początek mojej pracy w Wasilkowie z każdym dniem nabiera więcej kolorytu i na pewno nie zatrzymamy się po pierwszym zwycięstwie czy po jakimś niepowodzeniu. Pracując w Ekstraklasie, musisz pracować tak samo na poziomie IV ligi.
Co chcielibyście osiągnąć w tym sezonie?
- Myślę, że początek - trzy, cztery pierwsze mecze - pokaże, w której części tabeli będziemy. Celem każdego meczu jest wygrana. Jak będziemy wygrywać, to będziemy w czubie. Jak będziemy w czubie, to może gdzieś tam „zapali się” jakiś konkretny cel. Na razie poznajemy się. Chcemy się cieszyć piłką, graniem i wygrywaniem. Taki jest cel przed chłopakami.
Doszło do zmian kadrowych po letniej przerwie między sezonami?
- Największym naszym „transferem” jest to, że w zasadzie wszyscy zostali. Doszedł Michał Poduch, Dawid Ostaszewski, Karol Styś, Damian Decewicz. Najważniejsze, że został Bartek Dudziński i Dawid Śliwowski. To oni sprawili, że mamy po dwóch pełnowartościowych zawodników na pozycję. Trening nabiera więc kolorytu, rywalizacja jest dosyć duża. Mam nadzieję, że z każdym dniem, tygodniem będziemy jeszcze lepsi.
Wymowny napis na koszulce... Będzie pan stawiał przede wszystkim na ciężką pracę?
- Kocham pracować. Uwielbiam być trenerem. Mam swoje marzenia, więc nie mogę się poddać ani podcinać gałęzi, na której siedzę. Wręcz przeciwnie. Nakręca mnie to, że jestem w Wasilkowie. Nakręcają mnie takie mecze, jak ten z MOSP-em Białystok. Jestem przyzwyczajony do ciężkiej pracy i na pewno nie poddam się prędko w dążeniu do swoich celów i marzeń.
Dziękuję za rozmowę.
(mik)