Około 22 tysięcy kibiców Jagiellonii Białystok oglądało z trybun Stadionu Narodowego finałowy mecz pucharu Polski. Byli też tam fani piłki nożnej z powiatu białostockiego.
W czwartek na Stadionie Narodowym w Warszawie rozegrany został finał Pucharu Polski. Jagiellonia Białystok zmierzyła się z Lechią Gdańsk.
Trzeba przyznać, że większa część spotkania nie należała do najciekawszych. Mimo to białostoczanie wydawali się grać lepiej. W pierwszej połowie oddali więcej strzałów na bramkę niż Lechia. Decydująca okazała się końcówka meczu. W ostatnich 10 minutach piłkę w siatce umieścił Flávio Paixão z Lechii. Po chwili jednak arbiter uznał, że wcześniej był spalony i gol nie został ostatecznie zaliczony. Do końca regulaminowego czasu gry wciąż utrzymywał się wynik 0:0. Dopiero około 96. minuty bramkę zdobył Artur Sobiech.
Czytaj więcej: Puchar Polski jednak nie nasz. Lechia strzeliła gola i zgarnęła trofeum
Mecz oglądało około 22 tysięcy kibiców Jagiellonii Białystok, w tym fani piłki nożnej z powiatu białostockiego. Przygotowana przez nich oprawa robiła wrażenie. Najpierw trybuny „zamieniły się” w żółtoczerwono pszczółkę, później zaprezentowano wizerunek piłkarza.
Puchar Polski Jagiellonia Białystok ostatni raz zdobyła w 2010 roku wygrywając 0:1 z Pogonią Szczecin. Jedyną bramkę strzelił wówczas w 48. minucie Andrius Skerla. W tym samym roku białostoczanie wywalczyli także Superpuchar, pokonując Lecha Poznań.
(mik)
Finał Pucharu Polski 2019. Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk (fot. UM Białystok/Dawid Gromadzki):